sobota, 15 marca 2014

1.

Ponownie spogląda na zegarek, który ma na ręce.
-Sabina, ruszaj się - starała się być opanowana - Bo spóźnimy się...
-Chwilka! - słyszy jak siostra krzyczy do niej z łazienki.
Dziewczyna usiadła na łóżku i otworzyła zeszyt, aby przypomnieć sobie kilka rzeczy na sprawdzian. Wtedy też do pokoju wpadła Sabina.
-Odłóż tą książkę, kujonie - powiedziała radośnie i zniknęła w korytarzu - Jedźmy.
Zacisnęła zęby i zeszła na dół za młodszą siostrą.
Pożegnały się z rodzicami, którzy życzyli im miłego dnia i wsiedli do czarnego samochodu należącego do Aleksandry. Sabina, jak to miała w zwyczaju, położyła nogi na desce rozdzielczej. Ola spojrzała na nią z mordem w oczach. Dziewczyna zauważyła to, więc westchnęła i zdjęła nogi.
-Zachowujesz się jak stara baba. Nie rób tak, nie dotykaj tego - zaczęła ją przedrzeźniać.
-Ciesz się, że wożę cię moim samochodem. Bo wiesz... zawsze możesz jeździć autobusem - uśmiechnęła się sztucznie - Masz jeszcze jakieś zastrzeżenia?
-Jak ja się cieszę, że i ja niedługo będę miała samochód...
-O ile zdasz prawko - natychmiast ją sprostowała Alex.
-Ty się już tak nie martw, zdam.
-No oczywiście, że zdasz - spojrzała na nią kontem oka - Ciekawe tylko za którym razem - zaśmiała się.
Sabina odrzuciła na bok grzywkę, ale nic się nie odezwała, wlepiła wzrok w okno.
Aleksandra lubiła wkurzać swoją młodszą siostrzyczkę, bo ona zawsze wytykała jej błędy, jakie ona popełniła. Tym razem jednak nie była w nastroju na kontynuowanie gnębienia Sabiny. Nie miała na to ochoty. Jej myśli krążyły wokół dzisiejszej imprezy urodzinowej. Jej przyjaciółka, Paulina, obchodziła dziewiętnastkę. Prezent miała już kupiony, teraz wystarczyło tylko czekać do wieczora.
-Wysadź mnie tutaj. - zażądała Sabina.
Olka rozejrzała się i spostrzegła znajome siostry. Nie podobały się one jej.
-Znowu masz zamiar szlajać się z nimi? Spójrz tylko na nie. One nie mają przyszłości... Po co ty się z nimi w ogóle zadajesz? - patrzyła na nie ze wstrętem.
Dwie z trzech dziewczyn miały rude włosy, a jedna czerwono-czarne. Wyglądały okropnie, jak zombie. Mocny makijaż, glany, podarte spodnie...
-To są moje przyjaciółki. Zatrzymaj się, wysiadam.
Aleksandra jechała dalej.
-Ja ci nie układam życia. - wypomniała jej Sabina - Przestań więc ingerować w moje! Wiem, co robię. Zatrzymaj się.
Dziewczyna nacisnęła hamulec i stanęła koło jej ''bandy''.
-Nie będę cię kryła. Już nie. Jak teraz wpadniesz to to będzie twój problem. Nie licz na moją pomoc.
-Nie potrzebuję cię. - wysiadła i głośno trzasnęła drzwiami jej BMW.
Alex zacisnęła mocniej ręce na kierownicy. Martwiła się o siostrę. W zeszłym tygodniu musiała odbierać ją z komisariatu, ponieważ ona i jej koleżaneczki zgarnięto za palenie w miejscu publicznym. Chciała chronić ją przed rodzicami, więc nic im nie powiedziała.
Spogląda po raz ostatni na oddalająca się Sabinę i odjeżdża.

Wystukując palcem rytm ulubionej piosenki patrzyła przez okulary na rozciągający się przed nią korek. Spóźnienie wiedziała, że ma zagwarantowane jeżeli to się zaraz nie ruszy. Jednak nic nie zapowiadało, żeby samochody miały ruszyć.
Zrezygnowana otworzyła okno i wyjrzała na ulicę. Korek był ogromy. Zapewne był wypadek, pomyślała i oparła się łokciem i drzwi. Na cyfrowym zegarze wybiła ósma. Lekcje się zaczęły. Super...
-Cześć, śliczna - aż podskoczyła, gdy chłopak złapał ją za rękę.
Natychmiast zabrała dłoń i spojrzała na nieznajomego. Był brunetem, dobrze zbudowanym, ponieważ koszulka, którą miał pod skurzaną kurtką, idealnie opinała jego mięśnie. Jego oczy chroniły czarne pilotki.
-Wal się - nie chciała wchodzić w żadne znajomości z motocyklistą.
Samochody trochę się ruszyły, więc i ona trochę przejechała, co prawda, nie wiele, ale jednak.
Chłopak podjechał koło niej i oparł się ręką o pojazd.
-Blachę mi wgnieciesz, oszołomie. - była wściekła, spóźniła się na zajęcia, a teraz jakiś typek jej się naprzykrzał.
Motocyklista położył dłoń na kierownicy i uśmiechnął się cwaniacko.
-Wyszczekana jesteś - skomentował.
-Spierdalaj!
-Lubię takie, mała.
Spojrzała po raz kolejny na zegarek. Było już piętnaście po ósmej.
-Śpieszysz się gdzieś, kotku?
Nie odpowiedziała tylko zasunęła szybę.
Chłopak postukał palcem w szkło.
-Mogę cię podwieźć - wskazał na motor.
-Wolałabym umrzeć, niżeli jechać z tobą na tym - omiotła wzrokiem maszynę - czymś.
-Jak chcesz, skarbie. - przesłał jej buziaka i pognał mijając pojazdy.
Była w lekkim szoku. Co to miało być?, zapytała sama siebie.

Jak tylko zaparkowała przed szkołą, szybko pobiegła do budynku. Niestety, chodziła do szkoły prywatnej. Ochroniarz, który nadzorował, aby uczniowie byli bezpieczni, był również kapusiem. Miał obowiązek przyprowadzać do dyrekcji spóźnialskich, więc jak tylko spostrzegł Aleksandrę, zawołał ją, a później razem ruszyli na rozmowę.
-Dlaczego nie jest pani na lekcji? - zapytała dyrektorka unosząc lekko wzrok znad papierów, które trzymała w ręce.
Kobieta była ubrana w niebieską koszulę i czarną spódnicę. Spoglądała na nią przez okulary w białych oprawkach.
-Był wielki korek, stanęłam w nim i ... tak się złożyło, że nie zdążyłam.
-To twoje pierwsze spóźnienie, Olu. Nie zostaniesz ukarana, ale pamiętaj, następnym razem poniesiesz konsekwencje.
-Rozumiem - powiedziałam ze spuszczoną głową, chcąc ukazać skruchę, na którą tak liczą pedagodzy.
-Możesz iść na zajęcia.
Dziewczyna wstała i udała się do wyjścia.
-Do widzenia - rzuciła zamykając za sobą drzwi.
Usłyszała cichą odpowiedź kobiety siedzącej za biurkiem i ruszyła do klasy. Jednak zanim dotarła pod salę, zadzwonił dzwonek, ogłaszając, że lekcja się skończyła.
Mimo to stanęła pod klasą i czekała na przyjaciółkę.
-O! Myślałam, że już cię nie będzie...- zaczęła Paulina.
Aleksandra rzuciła się jej na szyję.
-Wszystkiego najlepszego!

-Żartujesz sobie? - zapytała Paulina, gdy siedziały przy obiedzie na stołówce i Alex opowiedziała jej o motocykliście, który się do niej przyczepił - A przystojny chociaż był? - napiła na widelec kawałek pomidora.
-Nie wiem, nie przyjrzałam się.
-To ja nie wiem, gdzie ty masz oczy... Jakiś facet ewidentnie cię bajeruje, a ty nawet nie wiesz, czy był przystojny... Muszę cię jeszcze wiele nauczyć.
-Ty się lepiej zajmij nauką matmy.
-Ty i te twoje problemy miłosne jesteście ważniejsi - uśmiechnęła się z nad sałatki warzywnej.
Ola zaśmiała się cicho i włożyła do ust kawałek mięsa.
-Spokojnie, od dzisiaj zmienisz status.
Uniosła brwi nie wiedząc, o co chodzi Paulinie.
-Z wolna, na w związku - wyjaśniła - Po mojej imprezie wszystko się zmieni w twoim życiu uczuciowym.
Aleksandra przyjęła to lekceważąco, ale słowa, które wypowiedziała Paulina były autentyczne. Impreza miała zmienić całe jej dotychczasowe życie. Tylko czy na lepsze?


Witam, witam, witam.
Podoba Wam się pomysł?
Czy może raczej nie?
P.s.
Chcę wyjaśnić od razu, że to nie będzie opowiadanie o żadnym siatkarzu ( wyjaśniam, ponieważ dotychczas tylko takie pisałam )
Mam nadzieję, że blog przypadnie Wam do gustu :D
Całuję, pa :*

środa, 12 marca 2014

Prolog.

Ona, spokojna i opanowana. A on? Gwałtowny, agresywny, nieprzewidywalny. Dwa inne światy. Dwa inne poglądy na świat. Ona ma marzenia, on żyje z dnia na dzień. Ona marzy o wielkiej miłości i księciu z bajki, on bawi się uczuciami płci przeciwnej.
Tacy różni. Czy może ich połączyć nierozerwalna więź? Z racjonalnego punktu widzenia nie, ale... świat jest dziwny. Wszystko jest możliwe.